Terminale płatnicze w leśniczówkach - Gdańsk stawia na karty
Nadleśnictwo Gdańsk,
jako jedno z pierwszych w kraju, montuje w swoich leśniczówkach terminale
płatnicze dla indywidualnych odbiorców drewna opałowego. Znak czasów, czy
presja otoczenia? Zapytaliśmy o to bezpośrednio u źródła.
– Na razie niespełna połowa leśniczówek
wyposażona została w terminale. Wybraliśmy te o największych obrotach.
Pracujemy tuż przy niemal milionowej aglomeracji Trójmiasta; sporo osób w niej
mieszkających ogrzewa się przy pomocy kominków. Na dodatek dużą popularnością
cieszy się papierówka bukowa – sortyment nienajtańszy. Kupując choćby 20 mp.
drewna, trzeba płacić grubym plikiem banknotów. Wiele osób sygnalizowało nam,
że czas to zmienić. Na nic nawet najlepsze akcje public relations w mediach,
jeśli przy kasie nadleśnictwa okazujemy się firmą z ubiegłego wieku. Trzeba to
było zmienić – mówi Witold Ciechanowicz z Nadleśnictwa Gdańsk.
Droga do tego, by nie pozostawać w tyle,
nie jest najtańsza. Dzierżawa jednego terminala to nieco ponad 60 zł
miesięcznie (choć Nadleśnictwo negocjuje zniżkę), do tego dochodzi prowizja w
wysokości 1,8% od obrotu. Choć na razie przeprowadzono tylko kilkanaście
operacji w ten sposób, leśnicy z Gdańska są dobrej myśli. – Przez lata
wyćwiczyliśmy niestety ludzi, że do leśników nie mają po co wybierać się z
kartą. Tak naprawdę testujemy to rozwiązanie i monitorujemy koszty – dodaje
Witold Ciechanowicz.
Nowe pomysły mogą budzić opory – po co, na
co? Jak było w przypadku tych, którzy dostali nowe zadanie do wykonania?
Leśniczy Sławomir Dziosa (Leśnictwo Cisowa) szybko przekonał się do obsługi
nowego sprzętu – Obsługa jest łatwa, jednak rzadka jeszcze częstotliwość
używania terminala powoduje, że nie „weszła jeszcze w krew”. Terminale
wprowadziliśmy w sierpniu, ludzie jeszcze o nich nie wiedzą. W tej chwili
częściej pojawiają się biedniejsi mieszkańcy Gdyni, zainteresowani gałęziówką.
Oni kart nie mają.
W biurze terminal obsługuje kasjerka, a w
przypadku, gdy leśniczy pójdzie na L4 (lub wybierze się na zasłużony urlop),
rolę „kasjera” przejmuje podleśniczy.
Czy to kierunek, w którym pójdą Lasy? – Na
pewno nie byliśmy pierwsi. Kilka leśnictw w Nadleśnictwie Kaliska miało je
wcześniej. Terminale kupuje podobno też co najmniej jeszcze jedno nadleśnictwo
w naszej gdańskiej dyrekcji – dodaje Ciechanowicz. Czyli jest nadzieja.
BSz
Fot. W. Ciechanowicz