Prawo łowieckie – Niespodziewana dezubekizacja PZŁ

16 marca 2018 11:36 2018 Wersja do druku

Prace podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu zmiany Prawa łowieckiego, które na początku grudnia ub. roku zostały reaktywowane po blisko rocznej przerwie, szczęśliwie sfinalizowano na posiedzeniu 24 stycznia. Konsekwentnie w toku kolejnych posiedzeń odrzucano postulaty zgłaszane przez stronę społeczną za pośrednictwem posłów opozycji.

Nie udało się im przeforsować zakazów m.in. udziału dzieci w polowaniach i organizowania polowań zbiorowych, dokarmiania zwierzyny czy całkowitej eliminacji ze stosowania amunicji zawierającej ołów, ani wprowadzić regulacji nakazującej prowadzenie oceny oddziaływania WŁPH na środowisko. Na nic zdało się nawet osobiste zaangażowanie w antyłowiecką krucjatę znanej prezenterki Kingi Rusin, która w imieniu suwerena (jak to sprytnie wyliczyła: 38 mln obywateli minus 123 tys. myśliwych) wygłosiła szereg oczekiwań wobec Prawa łowieckiego. Przede wszystkim myśliwi powinni słuchać głosu społeczeństwa, które w „swej ogromnej większości” jest przeciwne realizowanemu przez nich „hobby” oraz zwiększaniu ich przywilejów.


Fot. P. Piądłowska

Udało się natomiast wypracować satysfakcjonujące dla leśników (niestety nadal niezaaprobowane przez rolników) rozwiązanie w zakresie likwidacji szkód łowieckich – ma być dokonywane przez trzyosobowe zespoły złożone z przedstawiciela poszkodowanego, zarządcy lub dzierżawcy obwodu łowieckiego oraz reprezentanta gminy. Odwołania ma zaś rozpatrywać właściwy nadleśniczy (w przypadku OHZ LP dyrektor RDLP).

Tryumf podkomisji pod przewodnictwem poseł Anny Paluch (PiS) przerwała nagła zmiana na stanowisku ministra środowiska. Henryk Kowalczyk już w pierwszych wystąpieniach wyraził otwartość na poprawki zgłaszane przez organizacje aktywistów przyrodniczych oraz zapowiedział przeprowadzenie dialogu. Słowa dotrzymał. 19 stycznia odbyło się spotkanie konsultacyjne w Ministerstwie Środowiska, na którym cierpliwie zostały wysłuchane racje stron.

Poprawki resortu środowiska, które przed oficjalną publikacją wyciekły do mediów, zaskoczyły działaczy PZŁ. W większości przegłosowano je 5–6 lutego na posiedzeniu połączonych komisji rolnictwa i środowiska. Aktywistom rzucono zaledwie ochłap w postaci wydłużenia odległości strzału od zabudowań ze 100 do 150 m (ta pozornie nieduża zmiana wystarczy, aby mocno uprzykrzyć funkcjonowanie myśliwym), możliwości objęcia posiadanej nieruchomości zakazem polowania na drodze aktu notarialnego (wyłączenie terenu z granic obwodu łowieckiego zawiesza prawo do uzyskania rekompensaty za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne) oraz zawężenia odpowiedzialności karnej za umyślne utrudnianie wykonywania polowania wyłącznie do polowań zbiorowych. Na Lasy Państwowe nałożono z kolei dodatkowy obowiązek w postaci organizowania szkoleń z zakresu likwidacji szkód łowieckich.

Cios wymierzony w PZŁ stał się zapowiedzią radykalnej zmiany dotychczasowego modelu funkcjonowania tej organizacji. Poprawki resortu nie tylko wprowadzają konieczność mianowania łowczego krajowego przez ministra środowiska (ostatecznie po manifestacji myśliwych w obronie samorządności pod budynkiem resortu minister Kowalczyk dał się przekonać, aby wybór łowczego krajowego następował spośród trzech kandydatur zgłoszonych przez Naczelną Radę Łowiecką, odwołanie następowałoby jednak już bez konsultacji). Dużo poważniejszy jest proponowany zakaz obejmowania czołowych stanowisk od Naczelnej Rady Łowieckiej aż do poziomu zarządu koła łowieckiego przez osoby urodzone przed 1972 r. i powiązane z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej w latach 1944–90 (w wersji przegłosowanej przez komisje zabrakło odniesienia do współpracowników służb, co było zawarte w pierwotnym brzmieniu rekomendacji ministra).

Na Nowym Świecie w Warszawie zawrzało. Przewodniczący Zarządu Głównego Lech Bloch, uznawany za postać nie do ruszenia, złożył wniosek o odejście na emeryturę. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Andrzej Gdula zapowiedział zaś dymisję wraz z wejściem dezubekizacji w życie. Reformacja polskiego łowiectwa dzieje się na naszych oczach. Niestety, drugie czytanie projektu przegłosowanego przez komisje zostało wycofane z porządku obrad posiedzenia Sejmu bez podania przyczyn. Czy to oznacza, że nowy sezon łowiecki rozpoczniemy po staremu?

ADP