\"Afera białostocka\" - Niewinni

2 kwietnia 2013 14:00 2013 Wersja do druku

Taki ostateczny wyrok Sądu Okręgowego w Białymstoku, w sprawie tzw. afery białostockiej, usłyszało 4 marca pięciu wysokich rangą urzędników Lasów Państwowych.

Sprawę nagłośniono latem 2008 r., kiedy to leśnicy po raz pierwszy stanęli przed sądem z zarzutami niegospodarności. Zarzuty dotyczyły przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inne osoby. W rezultacie wnoszono o kary po roku więzienia dla każdego z oskarżonych. Dodatkowo mieli zapłacić po 5 tys. zł grzywny i uzyskać zakaz sprawowania funkcji kierowniczych w LP przez rok. Prokuratura zarzuciła im, że w 2007 r. – krótko po wprowadzeniu nowego systemu sprzedaży drewna związanego z rokowaniami i aukcjami internetowymi – umożliwili sprzedaż 50 tys. m³ drewna  za kwotę niespełna 5 mln zł w tzw. trybie eksperckim, czyli z pominięciem obowiązującego systemu internetowego dwóm firmom. Mieli oni tym samym narazić Lasy Państwowe na straty.  Aferze towarzyszyły spektakularne zatrzymania (m.in. z udziałem CBA): Andrzeja Matysiaka – wówczas dyrektora generalnego LP, Konrada Tomaszewskiego – głównego analityka LP, Piotra Zbrożka, dyrektora regionalnego białostockiej dyrekcji LP i jego zastępcy Cezarego Świstaka oraz odpowiadającego za marketing w białostockiej dyrekcji Zenona Angielczyka.

Długo trwająca batalia sądowa znalazła swój finał po ponownym przestudiowaniu kilkudziesięciu tomów akt. Sędzia Marzanna Chojnowska, prowadząca rozprawę apelacyjną, wydała ostateczny, prawomocny wyrok uniewinniający. Podtrzymano tym samym wyrok Sądu Rejonowego. Na korzyść oskarżonych przemawiała m.in. opinia biegłego, który stwierdził, że LP nie tylko nie straciły na transakcjach, ale mogły na nich nawet zarobić. Sędzia w uzasadnieniu powołała się także na dobrą opinię pracowników Lasów.

Wszyscy zamieszani w sprawę urzędnicy LP od początku nie mieli sobie nic do zarzucenia, m.in. dlatego cały czas zgadzali się na publikowanie swoich danych.          
UZ